Piękna droga w niezłej ekspozycji. Wspinaliśmy się w miłym towarzystwie, na superacie napierał Opozda a na Ferenskim tabaccos team :-) Także było miło.
Piekne rysy na własnej. Bardzo mało haków, stanowiska z kości. No i znowu burza (oprócz na zamarłej był jeszce wycof z kościelca) ale pany czegoś takiego wczesniej nie przeżyłem… 2 godziny staliśmy na wąskiej połeczce szczękając z zimna a deszcz, grad i te pieprzone pioruny napierały… brrrr . Troszkę się wychłodziliśmy aż w końcu się z lekka uspokoilo i przełoiliśmy do górnych półek. Z tamtą z powodu nieznajomości zejścia zjechaliśmy. Partnerka była na Maksa dzielna a chwilami nawet i dzielniejsza… ;-)