|
|
:: Artyku³y :: |
¯wirowy Raj czyli Pionowe Pla¿e i Poziomy Firn...
...a wszystko dziêki Marcinowi Flowerowi Poznañskiemu i jego abstrakcyjnym wygibasom na kredowych klifach w Wielkiej Brytanii, zwieñczonymi poprowadzeniem nowej drogi, o bliskiej sercu nazwie Brygada Kryzys (zainteresowanych odsy³am do Brytana i dzia³u niusów) - przypomnia³em sobie, ¿e przecie¿ pod Kielcami istnieje ¶wietny ogródek "skalny" gdzie mo¿na trenowaæ wspinanie lodowe...bez grama lodu, gdzie ju¿ parê lat wstecz wbi³em z ciekawo¶ci dziaby - niestety warunki nie by³y wtedy idealne, ¶ciany siê osypywa³y, by³em bez raków...no generalnie deczko siê zniechêci³em...
Miejscem tym jest nieczynna ¿wirownia le¿±ca tu¿ przy drodze do Sobkowa - uroczej miejscowo¶ci po³o¿onej na Nid±, a znanej ze ¶wietnie zachowanej fortalicji, dobrej restauracji i stadniny koni.
Potrzebny by³ jeszcze idealny dzieñ...i trafi³ siê - sobota 25 lutego - po kilku dniach mrozu (a wcze¶niej odwil¿y) trafi³a siê lampa, czyste niebo, delikatny mróz - kto tego dnia nie ruszy³ dupska w plener - obojêtnie czy na narty, czy na wspin, czy choæ na Sienkiewkê o 13stej (o czym pó¼niej) - pope³ni³ grzech ciê¿ki!
By³o jeszcze parê drobnych powodów dla których akurat wybra³em siê na suchonarzêdziowanie na klify, a nie np. na mixt na Wietrzni - ot po pierwsze: shunt Leszka, trzymany ju¿ pó³ roku (dziêki Leszku), znakomicie zastêpuj±cy asekuranta, po drugie: zima siê koñczy wiêc je¶li nie teraz to kiedy? Po za tym lat ¶wietlne nie wspina³em siê w lodzie - tylko ten mixt i mixt;-) A po trzecie: Rodzina te¿ nie chcia³a zmarnowaæ dnia i kategorycznie domaga³a siê udzia³u w wyje¼dzie...zatem cel zosta³ przes±dzony i powiem ¿e warto by³o;-).
Raz - miejsce bardzo ³adne i abstrakcyjne - wyrobisko nie jest wklês³e, tylko z poziomego, rozleg³ego pola pokrytego ¶niegiem wyrastaj± ¿ó³te pionowe zerwy piasku. Dwa - nigdzie nie trzeba chodziæ - po³o¿one to wszystko jest 50m od asfaltu - a w mojej rodzinnej sytuacji ma to niebagatelne znaczenie. Trzy - nagroda za wyj¶cie na wierzchowinê s± piêkne widoki na dolinê Nidy. I po cztery wreszcie - pomimo pewnego ³adunku perwersyjno¶ci - wspinanie jest naprawdê przednie. Wspinamy siê tak jak w lodzie tyle ¿e...w zmarzniêtym piasku/¿wirze. A ¿eby by³o ¶mieszniej w tym samym czasie gdy napiera³em, moja Córa robi³a sobie babki ze ¶niegu i lodu...no kompletne odwrócenie pojêæ;-)
W drodze pod "El Kapu¶"
Nina napiera w zmro¿onym ¶niegu - a tata bawi siê w piasku;-)
Miejscówka to p³askowy¿ poro¶niêty sosn± i krzewami ( w tym "ulubion±" przez wspinaczy kieleckich Dzik± Ró¿±, oczywi¶cie w tej najwredniejszej postaci) opadaj±cy ¶ciankami o wysoko¶ci 10-12 metrów, o ró¿nej wystawie i ró¿nym nachyleniu - od po³ogo¶ci, poprzez pion do delikatnego przewieszenia - a wszystko koñczy siê trawiastym nawisem wierzchowiny. Z formacji jak to w lodzie wystêpuj± g³ównie "p³yty", wypuk³o¶ci, bambu³ki i delikatne depresyjki. Z rzeczy w lodzie niespotykanych mamy tu filarki i kanty...rys i zaciêæ oczywi¶cie brak.
Obok mamy kikumetrowe bulderki o pó³nocnej wystawie - idealne na rozgrzewczkê.
Jeden z bulderków - jakie¶ 5-6m - idealny na rozgrzeweczkê...
...wystawa jak najbardziej korzystna, wysoko¶æ (a w zasadzie jej brak) pozwala siê rozczmychaæ.
"Ska³a" - jaka jest ka¿dy na fotach widzi- to zamarzniêta mieszanina piasku o ró¿norakiej "gramaturze" (przewa¿a gruby ¿wir) z solidn± domieszka znanych z nagrobkowego zastosowania kamyków - kamyki te przypominaj± nam ¿e to jednak nie lód - uderzenie kolanem przy wyje¿d¿aj±cej nodze nie jest przyjemne. Jako¶æ "ska³y" zale¿y wprost proporcjonalnie od warunków, w sobotê by³y idealne, oczywi¶cie na zacienionych po³aciach. Najlepiej wybraæ siê tam po dwóch, trzech dniach mrozu poprzedzonych odwil¿±. Inn± opcj± jest wypad nocny - mo¿emy wtedy przystawiæ siê do po³udniowych wystaw - my¶lê ¿e przy czystym, rozgwie¿d¿onym niebie, ksiê¿ycu nawet niekoniecznie w pe³ni obejdziemy siê bez czo³ówki - ten typ wspinania nie wymaga szukania ani chwytów ani stopni. Ca³o¶æ sprawia wra¿enie bardzo litego w skali makro - raczej nie grozi nam urwanie siê z po³owa ¶ciany - rzecz jasna w trakcie wspinania trochê kruszy siê sypie (za ko³nie¿ te¿;-)) - polecam obowi±zkowo okulary, a tak¿e pozostawienie wyj¶ciowych goretexów w domu - a asekurant niech siê odsunie. Po kilkudziesiêciu zabiciach czekanów zaczynamy czuæ o co chodzi, i czytamy kolor i fakturê i wybieramy lepsze miejsca pod uderzenia.
Lajtowa depresyjka - jakie¶ "¯3"...
...dziaby siadaj± a¿ mi³o, stopnie te¿ nienajgorsze - generalnie luz, mo¿na zajaraæ;-)
Ruchy - co tu kryæ, nie nadrobimy ani technik±, ani rozci±gniêciem, ani rozkmin± - czysta para jast potrzebna i basta...jak to w lodzie. Dziaby siadaj± pewnie, choæ nie zawsze za pierwszym uderzeniem - czasem trzeba raz czy dwa poprawiæ...ale jak ju¿ si±dzie, to trzyma pancernie - choæ nale¿y wzi±æ poprawkê na specyficzn± wagê pisz±cego te s³owa. Gorzej ze stopniami - w po³ogim wszystko w porz±dku w pionowym i przewieszonym trochê gorzej - kilka razy mi noga wyjecha³a, choæ mo¿e wyszed³em z wprawy i ruszam za bardzo nogami po wbiciu raka. Pêtle przy dziabkach mog± siê przydaæ - nie bêdziemy tu raczej zmieniaæ r±k. Polecam wychodzenie na wierzchowinê ja maj±c szanta i linê przywi±zan± na sztywno nie mia³em problemu wyj¶ciem nad stan....owe wyj¶cia z pionu na p³askie s± wytê¿aj±ce i ¶mieszne.
Asekuracja - najs³abszy punkt programu - nie ma mo¿liwo¶ci osadzenia czegokolwiek - rury nie wchodz± w grê (Flower w kredzie wkrêca³), igie³ te¿ raczej nie zabijemy - zatem zostaj± ¿ywczyki i wêdka. Zreszt± napinanie siê tu na jakie¶ prowadzenia to zbyteczna fanfaronada - sztuka dla sztuki taka ¿e Witkacy by³by dumny;-). ¯ywcowa³em kilka ³atwych linii nie dla prze¿yæ i nakarmienia ego tylko dla wygody i zaoszczêdzenia czasu. Wêdeczkê rzucamy z kilku sosenek na wierzchowinie - przydatne d³ugie pêtle lub czasem druga lina.
Jedna z ciekawszych po³aci - pionowy start i lekko wywieszona koñcówczka - ze "¯4/5" bêdzie;-), to po lewej...a na dole widzimy przewieszony start do prawej strony - to akurat jest do¶æ mocne.
Zbli¿enie na ostatnie metry - z ty³u widzimy kocio³ z po³ogimi ¶cianami.
I jeszcze bli¿ej...bo narcyzmu nigdy dosyæ;-)
Generalnie wycieczka godna polecenia...i ³adnie, i perwersyjnie, i ponapinaæ siê mo¿na - pamiêtajmy, ¿e ruch jest tu najwa¿niejszy, a nie kolejna droga do kajetu. Po za tym ciekwae do¶wiadczenie i dobre skatowanie bu³y.
A na Deser - Rio de Kielce. Có¿ taki piêkny i dziwny dzieñ jak ta ostatkowa Sobota zdarza siê raz...a przynajmniej raz w roku. Nie do¶æ ¿e wspinanie deczko "aberracyjne" to i w sercu Kielc, na Sienkiewce zafundowano nam niez³± anomaliê...no bo proszê popatrzeæ:
Minus piêæ na termometrze, a tu platforma z Samb± siê wolno toczy...a naoko³o lud siê t³oczy, niczym w Dzieñ Procesji. Z tuzin zgrabnych Dziewcz±t wywija ty³kami, ful profeska: kr±g³o¶ci z przodu i z ty³u, u¶miechy, cekiny, szkie³ka, makija¿e, wisiorki i pióropusze - a wszystko w ³omocie ¿ywych bêbnów...czy jest lepsza nagroda za pracowicie spêdzone przedpo³udnie??
Z linii frontu
dr know
|
|
|
|
|