Filar Swinicy
Siódemka gdzies za Miechowem.
Herman dzierzy kierownice, ladziana wyje. Nagle pyta (a moze stwierdza) wskazujac na kolumne kierownicy:
-cos sie dymi!?
-moze sie zatrzymamy - proponuje...
nie odpowiada
Pól godziny pózniej Herman laskawie zatrzymuje lade, myje okna (spryskiwacze to butelka po muszyniance) i od niechcenia zaglada pod maske :
-kurwa mac!!! Dawaj szmate!
Czerwone blyskawica tak sie spinala ze az popuscila oleju, wczesniej pozbywajac sie bagnetu do mierzenia jego poziomu. (na szczescie nie zgubilismy go calkiem)
Dolalismy resztke, jaka sie znalazla w bagazniku i dalej w droge.
Wstajemy o czwartej rano, mimo ze spalismy cos kolo 2 godzin, emocje budza od razu. Szybkie sniadanie, wychodzimy.
Podchodzimy, niebo szarzeje, Swinica zaczyna sie wyrazniej rysowac.
Pólnocna sciana - cien, chlód, i my...:))
Foto: Teresa Front
- Herman gdzie ten filar ?
- No gdzies tam.
- Pokaz schematy.... -Wychodzi jak by filar to byla ta gran z prawej
- No tak - wychodzi -ale przecie to na pewno nie to.
- Herman a gdzie sa te szkice sciany pólnocnej?!
- Nie dawales mi!
- Jak to nie! - przeciez wkladalem je razem ze wszystkim do Przewodnika!!!
- Nie dawales
- Pieknie, kurwa, zostaly w ladzie....
Szpeimy sie pod zaciatkiem (IV) które " mniej wiecej" nam pasuje do schematu. Herman startuje :
- Herman dwadziescia!
- Dziesiec!
- Piec!!
- koniec! KONIEC! KONIEC!!!!
Odpowiedzi nie dostaje, ale czuje ze Herman potrzebuje luzu, likwiduje stan i ruszam. Pierwsze trudnosci puszczaja lekko, podchodze pod pionowa "gola" plytke, wyciagam sie na maxa zabijam wysoko dziabki w trawki, w tym momencie lina sie zatrzymuje, Herman buduje stanowisko. Stoje tak wyciagniety i zaczynam sie bulowac odpinam wiec petelki od dziabek i zaczynam na zmiane strzepywac rece... Nareszcie Herman krzyczy chodz!. Nogi wysoko na "tarcie" ciagne z trawek i juz jestem nad plytka , potem latwym terenem dochodze do partnera:
-wiesz ze urobiles z 75 metrów
-Tak?
-przeciez krzyczalem ze koniec liny
-nie slyszalem
- :-)
- :-)
Sniezne pola
Foto: Przemek "Klenio" Klentak
Dalej prowadze ja. Teren "jedynkowy" - pole sniezne, na zmiane betony i miekki snieg.
Lina sie szybko "konczy" a ja nie mam zadnego przelotu, próbuje wiec sie dokopac do czegos, jednak nie daje rady, dlatego Herman sie odwiazuje i idziemy z lotna. - Wspinanie jest latwe i przez to wcale nie psychiczne ale gdzies po glowie chodzi mysl "tylko sie nie potknij". Dalej udaje mi sie utkac jakies kostki i frendziki w wystajace ze sniegu skalki, totez robi sie troszke bezpieczniej. J W ten sposób dochodzimy pod spietrzenie filara.
Stan
Foto: Karol "Herman" Dabrowski
Nastepny wyciag po IV rysach wydaje sie dosc krótki, wiec planuje polaczyc go z nastepnym III- wym. Skala jest sucha wiec napieram rekami w rekawiczkach po chwytach, tak jest wygodniej i szybciej, minusem sa obijajace sie i czesto zahaczajace sie dziabki. Szybko zaczynam zalowac ze polaczylem wyciagi w jeden bo lina która ciagne za soba zaczyna warzyc tone J. Mam patent: najpierw jedna reka wybieram troche luzu dopiero wykonuje ruch w góre. Wdrapuje sie w ten sposób na plaski taras na którym jest pelno rumoszu
-"jeszcze tylko 10 metrów po plaskim do skalki i tam cos zmontuje"- Slon przybral rozmiary mamuta a ja niczym Pudzian pokonuje powoli, sapiac i przeklinajac swój pomysl, metry. JEST! Odpoczywam 5 minut, dopiero buduje stan.
Nastepny wyciag napiera Herman, najpierw trawersem pionowy zleb a potem do góry. Idzie bardzo wolno. Ja przed chwila zasapany i maksymalnie rozgrzany teraz grzechocze zebami "szszszyyppccieeejjjj heererrmmann bbooo mmii zzzimmmno"- ...
Chodz!!! Ruszam i za chwile orientuje sie ze Herman zszedl z drogi (nie zauwazyl haka) zamiast uderzyc do góry filarkiem poszedl w prawo. Robie trawers , który jest mocno psychologiczny, (brak przelotów i niezla ekspozycja). Dalej do góry po pionowych trawkach dochodze do haka. (wlasciwie jedyny dobry przelot na wyciagu ) Stojac niewygodnie zaczynam go wybijac. A jako ze to mój pierwszy hak w zyciu to nie mam wprawy J. Napieram obuchem raz od góry raz od dolu (tak tez mnie poinstruowal przed wspinaniem Herman), hacze dziabka - nic to nie daje. Wale tak z 5 minut, zlapalem telegraf, wreszcie sie poddaje.
- Herman!!! Musze zostawic tego haka!!!!
- Zostaw!!!...To nie nasz!!!
- Aha
Dochodze do stanu (petelka zarzucona wokól wykopanego ze sniegu kamienia)
- ladnie Herman zawalczyles... -napieraj jeszcze jeden
- teraz ty Klenio
- nie - teraz ty, dwa pod rzad!
Poszedl Herman a nastepne wyciagi prowadzilismy juz na zmiane
...prowadze IV zaciecie, dziabki zwisaja mi na smyczkach, wgielguje sie na mala póleczke, podnosze prawa reke.... Kurwa!... - widze, jak w zwolnionym tempie-, mój sliczny czekan szybuje w sina dal.
Mocno sie wychylam JEST! Wbil sie w snieg na prawo od Herman.
Wpinam sie na krótko do haka a Karol organizuje akcje ratunkowa i zaraz przytulam do siebie mój czekanik ;-) .... a za chwile znajde ekspresa... Jest fart.
...nie widze Hermana przeslania mi go scianka... pojawia sie - próbuje siegnac do chwytu w kominie, cofa sie, za chwile znów próbuje i znów sie cofa.- zniknal na dluzsza chwile...
znów sie wylania, tym razem bez lapawic napiera na "bosaka"- puscilo bez problemu,- tak tez konczy wyciag;....
...dochodze do niego, stanowisko w kominie jest niewygodne. Wedlug schematu przede mna ostatni trudny wyciag, jest pózno trzeba sie spieszyc....
Zapieprzam jak nigdy dotad- wlasciwie bez przelotów (3 na calym wyciagu), bez zastanawiania sie czy chwyt dobry, czy trawka wytrzyma, napieram ruch za ruchem byle szybciej...mimo to - wspinanie daje mi niesamowita radosc. Koniec trudnosci, montuje stanowisko z haka, dobrej kosteczki i slabego frendzika, - obciazam je- frend wypada - nic tam - Herman chodz!.
Ide na drugiego, juz po ciemku, ostatni "jedynkowy" wyciag, wchodze na szczyt pelen radosci, ze to koniec wspinania...
- Klenio - jeszcze ze dwa wyciagi grania
- no co ty kurwa L
- no zobacz tam idziemy...
- TAM!!!?... czlowieku to jest jakas góra na Slowacji - ja tam nie ide!
- jaka glupku Slowacja! - przeciez to Swinica!
- Swinica???...
- jestesmy na pólnocno wschodnim wierzcholku a nie na glównym.
- no dobra.... ale i tak tam nie ide! Zobacz gdzie Kasprowy!!! Palko! :)
Klenio
Filar Swinicy 450-500m IV, 9 godzin
28.12.206 Przemek Klenio Klentak, Karol Herman Dabrowski
W czasie gdy Klenio z Hermanem rzezbili na Swinicy w cieniu i mrozie pólnocnej sciany my z Ola zrobilysmy kilka ciekawych fotek. Pogoda byla przepiekna. Przeszlysmy z Hali Gasienicowej na Kasprowy (raki okazaly sie niezbedne, aczkolwiek po wyjsciu na szczyt nie pasowaly zbytnio do przedsylwestrowych strojów turystów, którzy wyjechali tam kolejka). Moglysmy nacieszyc sie widokami, a chlopcy zobaczyli jak bylo pieknie wokolo nich dopiero ogladajac zdjecia:)Potem troche czekania na nich w Betlejemce przy kominku, opowiesci gospodarza o wypadkach w górach zebysmy sie nie martwily, ze mija czternasta godzina a oni w scianie...I powrót BOHATERÓW:)
Tereska
Cwiczenia TOPR
Foto: Teresa Front
Widok z Kasprowego na Tatry Zachodnie
Foto: Teresa Front
Ola i slonce
Foto: Teresa Front
Tereska i Tatry Zachodnie
Foto: Aleksandra Romejko
|