Podobało nam się:) Pierwszy, raczej parchaty wyciąg prowadził Paweł. Ja przejęłam prowadzenie na Zacięciu Komarnickich, potem dość emocjonujący Trawers po malutkich stopieńkach pociągnął Paweł, a ja znów trochę parchatego terenu i wyjściowe zacięcie na pik Zamarłej. Zejście stało się kontynuacją przygody, gdy znaleźliśmy się w epicentrum mega burzy, która dosłownie chciała utopić nas w ścianie deszczu i gradu:)