Pierwszego dnia idziemy na Motykę V+ (klasyk który porostu trzeba zrobic). W połowie drugiego wyciągu widzimy jak przy naszych plecakach ucztują kruki. Bilans strat to chleb, czekolada, jabłko i 2 batony. Następnie idziemy na Prawych Wrześniaków VI+ (jeden z piękniejszych wyciągów za V+ jakie robiłem w Tatrach) W ścianie spotykamy dwa zespoły ultra kałmuków (jedni nie umieją zjechać, drudzy zrzucają na mnie linę bez żadnego ostrzezenia). Chęci na 3cią drogę niweluje nadchodzącą burza.
Następnego dnia mamy czas na tylko jedną drogę. Kant Heinricha (prawy) warto zrobić dla kluczowego wyciągu, który jest ładny, lity, ze sporą ilością powietrza pod nogami (asekuracji bardzo dobra - haki + spit przy okapie)