Wracając z okolic Szczytnika zahaczyliśmy z Agą o Łutowiec, bo byliśmy niedorżnięci, a klubowa ekipa już była na miejscu :) Jedna próba na rozpoznanie, druga na zrobienie. Padł jeszcze Oktoberfest OSem (VI.1+ - nie ma wuja che wsi żeby to miało VI.2 - nawet idąc klatą po ringach) i Prawe minogi VI+ OS.
Droga znana w klubowych kuluarach jako „ Zdążyć przed Leszkiem” ;-) Poszło sprawnie ,dwie wędki i prowadzenie, droga bardzo ładna i techniczna. Dzięki Phoenix za doping.
Ah w końcu jurajska trójeczka :)
Zdążyć przed Leszkiem... się nie udało, za chwilę pewnie pojawi się jego wpis gdyż poprowadził tuż przede mną.
Zeszło z tą drogą 3 wizyty na łutowcu, kilka wędek i 2 lub 3 próby prowadzenia.
Ładne wspinanie choć formacja mi nie leżała.